Czterdzieści filiżanek kawy Katarzyna Kostołowska 7,4
ocenił(a) na 81 tydz. temu Czy miłość ma datę ważności? Czy można zakochać się w każdym wieku, niezależnie od okoliczności? Dać się porwać romantycznym uniesieniom, by utonąć w ramionach ukochanego? Co jednak, kiedy bolesna prawda rzuca cień na nowo powstałą relację? Czy warto angażować się w związek, który wydaje się z góry skazany na porażkę? Nawet wtedy, kiedy podświadomie czujemy, że nasze serce zostanie złamane…?
To już ósmy raz, kiedy Katarzyna Kostołowska zaprasza nas do świata przyjaciółek z Wrocławia, do którego po prostu chce się wracać. To zupełnie tak, jakbyśmy odwiedzali stare znajome. Zasiadamy przy filiżance kawy, dobrym ciachu, albo i… winie, i snuje się opowieść o tym, co nowego u nich słychać. A dzieje się sporo, bo w końcu nie może być nudno, a przynajmniej nie w przypadku czwórki „czterdziestek”. No może z lekką nadwyżką w metryce.
W najnowszym tomie autorka poświęca sporo miejsca pracującej w Czekoladziarni Marcelinie, którą targają rozterki natury uczuciowej. Kobieta musi zmierzyć się z prawdą, która wychodzi na jaw dosyć nieoczekiwanie. Bohaterka czuje się zagubiona, gdyż nie potrafi wybrać między sercem a rozumem. Dlatego nasze przyjaciółki postanawiają jej pomóc. Choć nie każda widzi ten układ tak samo… Z właściwymi sobie humorem i dobrym okiem wprawnego obserwatora kobiecych zachowań, Katarzyna Kostołowska odmalowuje obraz „babskich dramatów”, które potrafią wstrząsnąć całym światem, odwrócić go do góry nogami. A to wszystko za sprawą… miłości.
Oczywiście Aśka, Magda, Karolina i Anita nie służą jedynie radą koleżance w opałach, ale muszą zmagać się z własnymi troskami. Próba odnalezienia się w domu zdominowanym przez mężczyzn przy jednoczesnym prowadzeniu biznesu; walka z roztargnieniem i roztrzepaniem matki dziecka ukochanego; niezaleczone smutki i wciąż żywe tęsknoty, a także blaski i cienie życia w rodzinie patchworkowej – to wszystko odnajdziecie na kartach książki „Czterdzieści filiżanek kawy”.
W tym tomie moją uwagę skupiła przede wszystkim Magda i jej kulejąca wciąż relacja z ojcem, który po latach pojawił się w jej życiu, kradnąc serce jej syna i show bycia najlepszą babcią, jej matce. Próba odnalezienia się w ogniu oczekiwań jest nie lada wyzwaniem nawet dla takiej bizneswoman jak ta bohaterka, więc kibicowałam jej z całych sił, by poszczególne elementy tej patchworkowej układanki w końcu się dopasowały, dając jej możliwość złapania przysłowiowego oddechu.
Podsumowując:
Katarzyna Kostołowska zdaje się znawczynią kobiecych dusz i jak nikt inny odmalowuje ich portrety w swojej serii. A ta bawi, wzrusza, czasami też daje do myślenia. W końcu każda z nas może znaleźć w niej coś dla siebie. Ktoś zmaga się z codziennym kieratem, z byciem matką, żoną i szefową własnego biznesu, która marzy o chwili odpoczynku i samotności. A kiedy ten nadchodzi… zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę wolałaby mieć rodzinę u boku. Ktoś inny próbuje poukładać w głowie uczucia, które niechciane kiełkują w jego sercu. Ktoś jeszcze ulokował miłość w niewłaściwym miejscu i ciężko jest teraz się z niej otrząsnąć, by ruszyć naprzód. Autorka splata to wszystko w ciepłą, zabawną, ale i życiową mozaikę kobiecych losów, które śledzi się z czystą przyjemnością. Nawet jeśli nad światem zbierają się ciemne chmury… „Czterdziestki” to jak powrót na „stare śmieci”, jak wspólny papieros na zapyziałym zapleczu, jak spotkanie z dawno niewidzianą koleżanką, z którą możemy się podzielić troskami i radościami przy filiżance kawy. A jeśli będzie trzeba to i przy… czterdziestu.